Notting Hill Festival!!!
Blog Lopatka, ktory siedzial w szkockim miasteczku Paisley a teraz przebywa w Londku i zapoznaje sie z miejscowa kultura oraz biurokracja miejscowych uniwersytetow i korporacji.
Tja, wiosna przyszla, kwiatki pachna, ludzie i zwierzatka sie paruja (zazwyczaj w swoich podgrupach:)) a studenci w Paisley, siedza, imprezuja, sprzataja pokoje, gotuja wymyslne potrawy bo... z wiosna przyszla sesja:/
i jeden Ananasowy dom:)
Spedzilismy tez chwile nad brzegiem morza zbierajac muszle i chroniac sie przed wiatrem, a wieczorem zjedlismy fish'n'chips z najlepszej szkockiej fish'n'czipsiarni:)
Spalismy, jak zwykle na lonie natury, niedaleko brzegu w jakims szkockim rezerwacie przyrody. Na szczescie nikt nas nie zlapal na bezczeszczeniu takiego rezerwatu...
Wstalismy przed wschodem slonca - tylko dlatego ze nasz biwak byl za gora, ktora opoznila ten wschod o ponad godzine:)
Ech, w Paisley, jak to w malych miescinach bywa nic sie nie dzieje, dlatego czlowiek zwraca wieksza uwage na to co spozywa, i wpada na "dzikie" pomysly, ktore w innych okolicznosciach bylyby dziecinnymi zabawami... wiec po nieprzespanej nocy chodzi sie ogladac wschod slonca nad Paisley, rozmawia sie do rana o sensie zycia i czasach liceum, odrywa sie wrednych wspollokatorow od ich zajec lub snu o 4 nad ranem, wycina imiona w jablkach i oglada "Zabojcza Bron", rocznik '87...
Jestem ostatnimi czasy dosc zajety, ale w sumie przyjemnie mi tu...
Dobre kolezanki gotuja mi pyszne obiadki, inne masuja zmeczony od siedzenia przed kompem kark, zapewniaja rozmowy na poziomie lub opowiadaja co bylo w ostatnim odcinku Magdy M...
A juz za pare dni zaczna sie powtorki, potem egzaminy, a za mniej wiecej miesiac wracam do Polski... nadal nie wiem czy na pare dni czy na dluzej... wyprawa w pare osob stopem do Niemiec pewnie bylaby niezla... a moze praca i wakacje w Atenach lub na chorwackim wybrzezu? O Londku-Zdroju nie wspominam, zeby nie zapeszac:)
Drugi dzien wyprawy w Highlandy przedstawie w nastepnym poscie w fotograficznym skrocie.
... i przyszedl czas na kolejny odcinek z cyklu "Wielkanoc w Szkocji". Tym razem, zgodnie z obietnica zarzucam relacje z Lanego Poniedzialku, ktorego tak hucznie nie obchodzi zadna inna nacja (przynajmniej z tych obecnych w naszym akademiku).
Oto pare zdjec....
Tu widzimy kuchnie Magdy, zdobyta podstepnie przez Szymka, tymczasowa baze wypadowa do ataku na kilka, niczego nie podejrzewajacych Polek w bloku A...
Grupowe zdjecie po gonitwie przez caly akademik i obfitym polewaniu sie wsrod pierzchajacych na boki przedstawicieli innych nacji. Od lewej: Kasia, Ala, Piotrek, Magda, ja, Marysia, Jola...
I pare filmikow... na pierwszym niewiele widac, ale mozna sie latwo domyslic ze dzialo sie dzialo:)
A na drugim widac sceny koncowe poscigu tych, juz cos delikatnie podejrzewajacych Polek:)
Beautiful, glorious Scotland, has spoilt me for every other country!
Mary Todd Lincoln (1818 - 1882)
Seeing Scotland (...) is only seeing a worse England.
Samuel Johnson (1709 - 1784)
The "second sight" possessed by the Highlanders in Scotland is actually a foreknowledge of future events. I believe they possess this gift because they don't wear trousers.
G. C. Lichtenberg (1742 - 1799)
You know, Scotland has its own martial arts. Yeah, it's called F-You. It's mostly just head butting and then kicking people when they're on the ground.
"So I Married An Axe Murderer" (1993)