Pare dni temu zaczely sie u nas ferie swiateczne a wiec czas na pisanie prac, huczne swietowanie, imprezy i wycieczki gorskie.
Jeszcze przed feriami udalo mi sie przejsc z Ewa poludniowy paisleyski horyzont, z niezlymi widokami na szkockie Highlandy, spalone samochody w rowach i Polakow narzekajacych na zbyt slaby wiatr w Szkocji (choc inni sie skarza ze im ten wiatr stalowe parasolki potrafil zlamac...).
Wspinalem sie na wieeelkie miejscowe obeliski...
Ktore na innych zdjeciach nie wygladaja juz tak okazale :)
A ponizej widok z horyzontu na drugi horyzont - ten highlandzki, czyli polnocny. Gdzies tam w ten weekend bede maszerowal i jezdzil wynajetym samochodem...
A tu zdjecie pozostalosci jednej ze szkockich zabaw. Resztki dwoch spalonych samochodow, wczesniej pewnie skradzionych, i ostatecznie porzuconych w tym rowie z dala od miasta:
Dobra, ciekawsza relacja z innej ciekawszej wycieczkki zaraz sie pojawi... a z weekendowej dluzszej wyprawy - dopiero w poniedzialek.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz