Wyprawa w Highlandy, dzien pierwszy
Pogoda byla super wiec mielismy okazje duzo pochodzic po gorach, i zobaczyc wiele miejsc niekoniecznie w deszczu. Najpierw podjechalismy nad brzeg Loch Lomond - dosc dluuugiego jeziora, i ciekawszego niz rozreklamowane Loch Ness.
Dalej jechalismy prosto na polnoc, by dotrzec do szkockich pustkowi...
Cale szczescie, na wycieczce byl ktos, kto wiedzial dokad isc:)
Po zejsciu z Buchaille trzeba bylo oczywiscie odpoczac...
Pozniej pojezdzilismy po okolicy, zalapalismy sie na widowiskowy zachod slonca......skoczylismy na zakupy i znalezlismy miejsce na nocleg - w zatoce nad brzegiem Oceanu... Odpalilismy ognisko, grilla, no i poszlismy wczesnie spac, coby nastepnego dnia latwiej sie szlo na Bena.
W Szkocji fajne jest to, ze mozna spokojnie biwakowac praktycznie wszedzie tylko trzeba po sobie posprzatac i wczesnie rano pakowac sie w dalsza droge, bo inaczej straznicy moga zaatakowac:) Nam straznik kazal zwinac sie przed 9 rano i wiecej problemow nie robil.
Okej, zdobywanie Bena Nevisa opisze w nastepnym poscie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz