Brytolskosci ciag dalszy...
Wczoraj spalila mi sie zarowka. Moze to nic szczegolnego, ale po raz kolejny jest okazja pokazac inna strone brytolskosci. Tak wyglada zarowka:
Znaki szczegolne: brak gwintu, sa za to bolce:)
A inny aspekt brytolskosci mialem okazje dzis sprobowac na wlasnej skorze/zoladku: tradycyjne fish 'n' chips!
Nie wzialem tego na wynos tylko sam przygotowalem (no dobra, kupilem wersje do odgrzania na grillu, nie bawilem sie we wlasnoreczne obtaczanie ryby w panierke...). Efekt koncowy porazil wygladem i smakiem, w pozytywnym tego slowa znaczeniu, i byl niezla nagroda za calotygodniowa mordege - wczesne wstawanie itp.
Aha, te przepysznie wygladajaca salatke z pomidorow przygotowalem sam:)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz