środa, 7 marca 2007

Chinska impreza

Oj działo się, działo… parę tygodni temu rozpoczął się chiński nowy rok – Rok Świni. W akademikach Chińczycy dawali czadu, robili niezłe uczty, zapychali się specjalnymi pierogami, kusili dziwnymi, ale przyjemnymi zapachami (potraw, oczywiście:)). A wczoraj zrobili specjalne przedstawienie z okazji Nowego Roku. W przedstawieniu występowała również nasza z dziada pradziada polska koleżanka z sąsiedniego bloga:)
Dostawszy się do budynku samorządu dokładnie na godzinę 18, o której wszystko się miało rozpocząć, dowiedzieliśmy się, że wszystko się z deczka opóźni, Chińczycy dopiero zaczynali się przygotowywać i zajadali jakieś take-away’e. O 19 rozpoczęło się od pięknych, ale niezrozumiałych chińskich przywitań, życzeń noworocznych i przemówień, pojawiły się władze uczelni, aż w końcu około dwustu Chińczyków mogło przejść do części artystycznej.

Rozpoczęło się od paru piosenek śpiewanych przez Chinki (studentki wyglądające najwyżej na gimnazjum), a cały show przypominał akademię przedszkolną – stały trzymając się za ręce i delikatnie się gibały… dopiero wejście Joli (Polki) z Mirandą (Chinką) rozruszało wszystkich.


Potem czekało nas jeszcze multum atrakcji. W loterii fantowej nic nie wygraliśmy, a nagrody dość dobre były, sponsorowane przez jakiś chiński bank, pewnie dzięki układom rodziny któregoś z chińskich studentów. Z całości wspomnę tylko chińskiego komedianta,

który najpierw zapodał jakiś dowcip po chińsku (Chińczycy się śmiali), potem po angielsku opowieść Włocha o jego nauce angielskiego i o tym jak to nikt go nie rozumiał na wczasach („aj łana tu pis on maj plet”, „aj łana fok on maj tejbl”, „aj łana to szit on maj bed”). Skecz, mimo że znany wyszedł mu dobrze, tak ze też się śmialiśmy. Ale to był dopiero początek naszej śmiechawki. Po chwili ten kabareciarz zaczął tłumaczyć poprzedni skecz!!! Objaśniał Chińczykom po angielsku dokladnie o co chodziło, że Włochowi chodziło o 2 kawałki (2 pieces), a nie o odlanie się na talerz (to piss). Więc przeliterowywał kolejne wyrazy, powtarzał wszystko, aż wszyscy (chyba) Chińczycy zrozumieli – to było zabawniejsze od samego skeczu:)
Były też pokaz tańca, opera, opis dnia zwykłego studenta chińskiego z problemami żołądkowymi,
różne piosenki i pokaz mody – w Chinach również popularne są sweterki typu Kononowicz:)


Uff, ciężki był to wieczór, momentami nudny (nie wszystko było tłumaczone na angielski),

a na koniec przedstawienia zostało nas tylko kilku „białych” i mnóstwo „żółtych”…
A głębokim wieczorem trafiłem jeszcze na teleexpress, dyskusje o muzyce i pyszną herbatę zaparzaną po hindusku do pewnej Polki :)

Brak komentarzy:

O Szkocji...

Beautiful, glorious Scotland, has spoilt me for every other country!
Mary Todd Lincoln (1818 - 1882)

Seeing Scotland (...) is only seeing a worse England.
Samuel Johnson (1709 - 1784)

The "second sight" possessed by the Highlanders in Scotland is actually a foreknowledge of future events. I believe they possess this gift because they don't wear trousers.
G. C. Lichtenberg (1742 - 1799)

You know, Scotland has its own martial arts. Yeah, it's called F-You. It's mostly just head butting and then kicking people when they're on the ground.
"So I Married An Axe Murderer" (1993)