Dzis pora na kulinaria.
Pare dni temu udalo mi sie przygotowac sniadanie (na co nie zawsze mam czas), ktore w dodatku bylo pelne szkockich (brytyjskich?) skladnikow.
"Moje wielkie szkockie sniadanie":
tost w pieczonej fasoli w sosie pomidorowym,
jajka, na twardo,
bulka-paluch, ze slodkimi piklami,
herbata (w kubku CeSaRa i z cukrem:))
Mimo wszystko nie wyglada to imponujaco w porownaniu do kolacji, ktora kiedys przyrzadzil chinski wspollokator, czyli gotowanego KRABA, ryzu i jajecznicy z pomidorami.
- Bedziesz gotowal kraba z jajkami?Momentami jest jeszcze weselej:)
- Co?
- Krab, jajka, gotujesz?
- Krab?
- To jest krab.
- Co?
- To jest krab.
- Aaaaa, kraba!
- Jak to sie u was nazywa?
- Co?
- Krab.
- Krab? A, bzdziungbzdziung (cos tam).
- OK
- No wiec gotujesz to z tym?
- Nie, krab tu, to pozniej.
- OK
A ponizej sielankowa scenka rodzajowa: Chinczyk dobiera sie do kraba (nie moze sciagnac z niego skorupy, chyba niedogotowany:)), za nim siedzi Ronnie- Szkot (wskazuje kciukiem skad pochodzi), po prawej widac buty rozluznionego Radka z Katowic.
I zycie spokojnie sobie plynie... AAAA, w niedziele wybieram sie na obiad do jakiejs szkockiej rodzinki!!! Zobaczymy co to za ludzie i co ciekawego zaserwuja:)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz