Haggis i cala reszta:)
Dodam jeszcze praktyczna uwage, jakby ktos mial probowac tego specjalu: lepszy na pewno bedzie ze swiezymi gotowanymi ziemniakami niz makaronem...
Ech, poza tym to nic sie nie dzieje, weekend byl wyjatkowo deszczowy i sniegowy (w niedziele bylo blisko 0 stopni no wiec i snieg zobaczylismy). Zdecydowanie bardziej wole snieg w Szkocji...
Ale kontynuujac watek kulinarny dodam, ze w niedziele po raz kolejny bylem u szkockiej rodziny na obiadku. Scott i Audrey ugoscili nas (Anie z Polski i Jana z Holandii) w swoim starodawnym domu, a konkretniej w klasycznym salonie przy swietle swiec i z Mozartem w tle... na przystawke dostalismy melona z cynamonem, potem zaserwowano kurczaka po marokansku z ryzem i kuskusem, ale najlepsze dopiero mialo nadejsc!
Na deser, przy zapalonej dyskusji o otylosci w Szkocji, dostalismy tort czekoladowy, a takze 'Trifle', czyli kisiel z owocami, na tym budyn a na tym bita smietane z orzechami i czekolada. Po prostu pycha! A wygladalo to to prawie tak:
Juz sie nie moge doczekac kolejnego niedzielnego obiadku :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz