Bonnie Scotland:)
Wycieczka zaczęła się w deszczu i z drobnym opóźnieniem, ale jakoś dojechaliśmy do doliny. Zwiedzanie odbywało się sposobem „japońskich turystów” – kierowca dowoził nas w jakieś miejsce, tam wysiadaliśmy, robiliśmy zdjęcia i z powrotem do busu. Tak „zwiedziliśmy” całą dolinę, przy czym część zdjęć robiliśmy z autobusu:/
Glen Coe mimo wszystko wygląda wspaniale, majestatycznie, no i pusto, kilkanaście kilometrów przed wjazdem w dolinę przejeżdżaliśmy przez dzikie pola, i minęliśmy dosłownie kilka domków na tej trasie (pewnie i tak były to hotele). Wiec parę zdjęć tej doliny poniżej.
Pierwsze z nich przedstawia tę samą górę, którą widać na górze bloga – ale tym razem w deszczu i mgle…
Następnie trafiliśmy do Fort William, małego miasteczka, żyjącego z ryb i Bena Nevisa (najwyższej góry w UK, a przy okazji ośrodka narciarskiego). Niedaleko miasta, po długich poszukiwaniach znaleźliśmy zamek Inverlochy, a właściwie jego ruiny… Szkoci wszystkie swoje zamki, choćby w najgorszym stanie na mapach zaznaczają jako „zamek”, a nie „ruiny”, co może być trochę mylące.
Ten zameczek nie zrobił na nas większego wrażenia, ale na zdjęcia trafił i trochę się po nim powspinaliśmy.
Deszcz przestał padać, przejaśniło się i po chwili zaczął się bajeczny zachód słońca, pojawila sie tecza i stala sie pieknosc. To nam wynagrodziło ten cały deszczowy dzień… Ech, pikna ta Szkocja, jak na załączonych obrazkach – w sam raz na tapetę windowsową:) wiecej fotek wrzucilem na strone flickr-a, link do niej jest po prawej u gory strony.
Na koniec wycieczki zajrzeliśmy do 302-letniego „Inverarnan Drovers Pub” nad jeziorem Loch Lomond, z niesamowitą atmosferą, wystrojem (dużo rzeczy przez trzysta lat uzbierało się w tym miejscu – wypchane zwierzęta, zbroje, miecz Williama Wallace’a, obrazy podziurawione kulami, puszka piwa Tyskie…:)) no i cenami – pinta piwa za ok. 15 zł… ponoć w tym pubie jest też mnóstwo duchów, ale żadnego nie zauważyliśmy, może dlatego że skończyło się na jednej kolejce, także dla naszego kierowcy:)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz