niedziela, 11 lutego 2007

Guu ełeej ja sili fe kaał!

Tego sobotniego, mglistego poranka w Paisley wyraźnie było słychać, jak ostre światło słońca przedzierało się przez chmury, jak księżyc z piskiem skręcał za horyzont, a koty, mewy i kruki uparcie tupały o rozmiękłą ziemię… ale nikt nie zwróciłby na to uwagi, gdyby tylko nie kazano nam wstać wczesnym rankiem, wejść do lustrzanego odbicia autobusu (kierownica po prawej, wejście po lewej) i spojrzeć na pozostałych niemrawych towarzyszy niedoli, których poznało się ostatniej nocy…Wszyscy zatopili się w medytacji i kontemplacji każdej, nawet najmniejszej nierówności na drodze do Edynburga…

W autobusie każdy dostał folder/przewodnik po Edynburgu i wolny wybór co do własnej trasy zwiedzania. Poznałem też dwie wyjątkowo żywe (nie były tej nocy na żadnej imprezie), uzależnione od czekolady dziewczęta z krakowskiej AE, które szefują miejscowemu zrzeszeniu międzynarodowych studentów; czyli organizują tanie imprezy, wycieczki dzięki wsparciu majętnego samorządu studentów (o miejscowym samorządzie napiszę innym razem, po poniedziałkowej „Polish Party”).
Dagna i Ania już chwilę siedzą w Szkocji, dlatego tym razem pojechały do Edi zwiedzić dziwne miejsca (Muzeum Dzieciństwa i coś w tym stylu) więc dołączyłem do zapoznanej w nocy fińsko-duńskiej grupki.


Z nimi poczułem się jak prawdziwy japoński turysta – gdy dobrnęliśmy w deszczu i wietrze do jakiegoś ciekawszego miejsca, każdy wyciągał własny aparat i robił zdjęcia sam, bez zwracania uwagi na innych:/ Potem się to z deczka zmieniło, ale niewiele. Mimo wszystko podczas tego dreptania była okazja do poznania się bardziej i wspólnego posiłku w… Makdonaldzie:)

W końcu rozdzieliliśmy się bo Finowie chcieli skoczyć na zakupy, a ja poszedłem z Dunkami (Helena i Mia) do Edynburskich lochów i w dalszą wyprawę dookoła starego miasta.
W lochach było drogo (10₤), ale ciepło, sucho i wesoło. Nie było to zwykłe łażenie po podziemiach, tylko baaardzo interaktywne zwiedzanie w grupie ze Szkotami, z udziałem w jakichś zabawach, opowieściach, pokazie narzędzi tortur, symptomów różnych niemiłych chorób, sądzie ostatecznym i takich sprawach. Nihil by się tu źle czuła:)
Tu też kazali nam krzyczeć „Guu ełeej ja sili fe kaał!” (Go away you silly fat cow!), żeby odgonić jakiegoś ducha:).

Potem poszliśmy w stronę szkockiego parlamentu, a po drodze zobaczyliśmy cmentarz z grobami paru zasłużonych Szkotów. Poszliśmy więc szukać grobu Adama Smith’a, ale nie znaleźliśmy go na cmentarzu.

Okazało się, że grób symbolizowała tablica przed wejściem na cmentarz, którą zdeptaliśmy jak decydowaliśmy się czy przejść przez bramę i szukać…

Szkocki parlament jaki jest, każdy widzi. Delikatnie nie pasuje do starego miasta…

Niedaleko parlamentu jest rezydencja królowej angielskiej, z bardzo kosztownym wstępem, więc jedynie pokręciliśmy się dookoła murów i tam znalazłem… Jednorożca i Dzika.


Na Dzika zwróciłem uwagę, bo przypomniał mi woskowy odlew, który popełniłem w ostatnie Andrzejki w Hermesie … jak dla mnie ta wróżba się spełniła:)

A tu kolejne zdjęcia z wycieczki. W katedrze św. Gila (St. Giles Cathedral) znaleźliśmy niecodzienną tablicę pamiątkową:


Inny kościół, także położony przy Royal Mile (głównej ulicy starego miasta) stał się miejscowym centrum festiwali i mieści teraz parę restauracji:

Jeszcze parę zdjęć niesamowitego edynburskiego zamku:

Ech, pikny ten Edynburg…

I na koniec - ludzie na ulicach: Szkoci w kiltach, a twarde Walijki polnagie(choc bylo bardzo zimno, ciagle padalo i wialo). Cale miasto w sobote bylo pelne Walijczykow, bo w Edi mial sie odbyc mecz rugby Szkocja-Walia.

7 komentarzy:

Anonimowy pisze...

Ty, ciulu ;) bys sie chociaz tym blogiem pochwalil...

nihil pisze...

sale tortur to ja nawet lubie ;) gorzej te opowiesci... cieplo tam u was :) i widzisz - ty tez ze zimna skandynawia przystajesz :p

Lopatek pisze...

dobra Finka czy Finlandia nie jest zla:)

Anonimowy pisze...

He :) W, Finlandii moge miec i jedno i drugie w nieograniczonych ilosciach. No prawie...

Anonimowy pisze...

Ania jest z Katowickiego AE, a ja nie jestem czescia students international ... tylko pomagam czasem :).

Zielony blog ^-^
Pozodrowionka

P.S Wcale nie uzalezniona od czekolady, nic a nic, ani troszke, ani tyci tyci ^.~...no moze troszke ale ciii nie mow nikomu ^-^

Lopatek pisze...

Oj tam - Krakow, Katowice, Krakowice... bo ta rozmowa bardzo rano byla:)

Anonimowy pisze...

No niech ci bedzie :). Ja tam wybaczam ale nie wiem czy katowice ci wybacza :P

Kiedy mozna sie spodziewac odwiedzin twoich :)??

O Szkocji...

Beautiful, glorious Scotland, has spoilt me for every other country!
Mary Todd Lincoln (1818 - 1882)

Seeing Scotland (...) is only seeing a worse England.
Samuel Johnson (1709 - 1784)

The "second sight" possessed by the Highlanders in Scotland is actually a foreknowledge of future events. I believe they possess this gift because they don't wear trousers.
G. C. Lichtenberg (1742 - 1799)

You know, Scotland has its own martial arts. Yeah, it's called F-You. It's mostly just head butting and then kicking people when they're on the ground.
"So I Married An Axe Murderer" (1993)